Nasze działy
Na prawo patrz! – Ewa Podolska
Raport z wózka
Wylądowałam na wózku inwalidzkim. Na szczęście czasowo. Jeszcze w niedzielę prowadziłam program o zaopatrzeniu w sprzęt osób niepełnosprawnych, w którym między innymi gościem była niepełnosprawna dziewczyna na wózku, a dwa dni później sama na wózku usiadłam.
Wtedy w niedzielę pomyślałam o tej dziewczynie: „jaka dzielna”, kiedy dowiedziałam się, że skończyła prawo. Pomyślałam, ale tak naprawdę poczułam to po kilku dniach życia wózkowego. Zresztą, żyjąc na wózku, dowiedziałam się o kilku sprawach, o których nie miałam zielonego pojęcia. Ale od początku…Z wolnej stopy
Byli sobie dwaj bracia. Mieli 23 i 24 lata. Po maturze wyjechali do Francji. Tam od 15 lat mieszkała ich matka. Chłopcy znali język, pracowali. Mieli papiery, mieszkanie. Jeździli, poznawali ludzi, chodzili na imprezy. Bawili się z dziewczynami, pili piwo, nieraz coś zapalili, pewnie skosztowali czegoś więcej. Ale nic poza tym. Typowe imprezowanie młodych…
Dzieło czy śmieć?
Kim pani jest ? A czym się pani zajmuje? A jakie nauki pan pobierał, żeby się znaleźć w tym miejscu, gdzie pan jest? Takie pytania zadaję moim gościom, którzy przychodzą do mnie do radia, ale także osobom, które poznaję. Znajomym znajomych, ale często także ludziom spotkanym w podróży na mojej stałej trasie kolejowej, w trójkącie: Warszawa - Śląsk - Kraków.
Porzucenie przez wyrzucenie
W telewizji pokazano marsz przyjaciół zwierząt. Marsz miał dopingować posłów, by jeszcze za „starej” kadencji Sejmu uchwalili nowelizację ustawy o ochronie zwierząt. Kiedy Państwo czytają te słowa, wiadomy jest już efekt. Wiemy, co zrobił Senat i czy Pan Prezydent podpisał odnośną nowelizację.
Pokątna kancelaria prawna
Przychodzi prawnik zaproszony przez mnie do godzinnej audycji w radiu TOK FM. Audycja w zamyśle ma służyć edukacji, szerzyć wiedzę prawną, czyli pomagać słuchaczom w rozwiązywaniu ich problemów. My, czyli gość i ja, rozmawiamy, słuchacze nas słuchają, a potem dzwonią z pytaniami. Proste? Proste. Tyle że w teorii. W praktyce czeka na nas kilka raf.
Dante przy Rakowieckiej
Gdy chcemy okazać komuś nasz szacunek, idąc na spotkanie z nim, myjemy uszy, czyścimy buty i ładnie się ubieramy. Gdy pragniemy, by ktoś nabrał do nas szacunku, robimy podobnie: nie przyjmujemy go wśród śmieci i brudu, każąc jeść na wytłuszczonej gazecie i pić ze szczerbatego kubka znalezionego na śmietniku.
Jerzyki a prawo
Co ma jedno do drugiego? Oprócz tego oczywiście, że niektórzy prawnicy są Jerzykami. Mnie jednak nie chodzi o właścicieli pięknego męskiego imienia, którzy używają tego, chyba trochę już zapomnianego, zdrobnienia. Mam na myśli ptaki. Te, które latem widzimy wysoko na niebie, głównie przed zmierzchem, krążące wokół wież kościelnych i wysokich budowli, odzywające się charakterystycznymi ostrymi głosami. Często mylone z jaskółkami.
Prawnik na Karaibach
Za nieświętej pamięci nieboszczki komuny w wydziałach propagandy (teraz czytaj: PR) różnych komitetów centralnych były podobno komórki trudniące się analizą dowcipów, które wdzięczny lud pracujący miast i wsi wymyślał na temat władzy. Produkowano tam również samodzielnie takie dowcipy w myśl teorii, że obśmianie jakiejś nielubianej osoby czy zjawiska oswaja je, zmniejsza niechęć do nich i w ogóle jest zastępczym zabiciem problemu.