Zaczęło się miło - wyjazd do Poznania, tam umówione spotkania, na drugi dzień wyjazd do Berlina na kilka dni. Stanął pociąg na dworcu w Poznaniu, a ja stanęłam z bagażami w otwartych drzwiach pociągu. Dwadzieścia sekund później leżałam już na peronie, a nade mną pochylali się dobrzy ludzie, którzy przybiegli na mój krzyk.
Ponieważ nie chciało mnie przestać boleć, to przy pomocy innych doskakałam do ławki. Pan kierownik pociągu zadzwonił po pogotowie. I tu się dowiedziałam, że pociąg nie ruszy, zanim mnie pogotowie nie weźmie. Takie prawo.
Jeśli chcesz zobaczyć cały artykuł zaloguj się lub zarejestruj
Komentarze
0
Ocena:
(2)
Brak wpisów. Bądź pierwszym, który skomentuje!
Dodaj komentarz
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować. Kliknij tutaj, jeśli chcesz przejść do formularza logowania lub zarejestruj się.