30.09.2011 - Andrzej Michałowski

„Zemsta” w sądzie

Wiele lat temu toczył się proces, w którym powód żądał od prymasa Wyszyńskiego wydania Obrazu Jasnogórskiego. Sąd wyznaczył pełnomocnika z urzędu, który musiał stawać na rozprawach, przepisywać akta, wysyłać odpisy protokołów, składać powodowi szczegółowe sprawozdania z przebiegu postępowania. Nie mógł niczego pominąć, bo powód natychmiast słał skargi do „wszystkich świętych”. Wszystko to trwało, pomimo notoryjnej świadomości, że historia była chora i kompromitowała wymierzanie sprawiedliwości.

  • 1

  • Ocena:

    5

    (2)

Pieniacze, frustraci i ludzie chorzy. W sądach pojawiali się od zawsze. Ale obecnie to prawdziwa plaga. Ludzie, którym sale rozpraw służą do terapii, rewanżu, zabicia czasu, a nie do rozstrzygnięcia realnych sporów, zalewają swoimi żądaniami kancelarie adwokackie i biura podawcze sądów. Zjawisko przestało być anegdotą. Zaczyna wykraczać poza racjonalny margines.

Każdy adwokat może zapewne przytoczyć wiele takich przykładów z własnej praktyki.

Komentarze

  • 1

  • Ocena:

    5

    (2)

  • 15.03.2012

    gregx

    Zdarzyło mi się reprezentować klienta w sprawie o zadośćuczynienie przeciwko pewnemu Polmosowi. Powód twierdził, iż rozpił się z uwagi na brak stosownego ostrzeżenia na etykiecie napitków produkowanych przez pozwanego. Na szczęscie jedynie na etapie postępowania kasacyjnego. Sąd Apelacyjny był uprzejmy jeszcze 3 lata po sporządzeniu opinii o niecelowości kasacji wzywać mnie każdorazowo do wskazania podstaw do wznowienia postępowania, kiedy powodowi zachciewało się kierować kolejne pisma do Sądu.

Dodaj komentarz