Z kim kojarzy się prokurator przeciętnej osobie? Łudziłam się, że wywołuje skojarzenia z salą sądową, togą z czerwonym żabotem lub wizerunkiem śledczego (sami prokuratorzy nie cierpią tego określenia), który przeprowadza dowody pod pręgierzem opinii publicznej.
Kiedy jednak zapytałam znajomą, jakie ma w tym względzie skojarzenia, bez chwili namysłu odpowiedziała: „nieczuły, gruboskórny nosorożec”.
Porównanie wydawało się niezbyt trafione, biorąc pod uwagę, jak krótkowzroczne i niezgrabne to stworzenie, któremu często z racji braku wdzięku zdarza się nadepnąć na czyjś odcisk. Z drugiej strony trzeba przyznać, że te mankamenty rekompensują zarówno respekt przed pancernym kolosem, jak i doskonały „nos”.
Zastanawiające jednak, skąd się wzięła ta negatywna konotacja. Przecież nikt nie chce być tak gruby jak nosorożec a ogromna tusza nie odróżnia sylwetek prokuratorek i prokuratorów od przedstawicieli innych zawodów. Skojarzenie na pewno nie jest wyrazem doznań znajomej w roli pokrzywdzonej czy świadka, a brak osobistego doświadczenia z częścią szczególną kodeksu karnego czyni z niej zacną obywatelkę naszego kraju. Zatem jakie pożywki ukształtowały jej wyobrażenie? Może były nimi doniesienia medialne, a może równie dobrze image wytworzony przez fikcyjnych bohaterów filmów i książek. W ostatnim czasie literatura i kino wykreowały kilka interesujących postaci prokuratorów: Zuzannę Bylińską, Tadeusza Rumla, Andrzeja Kostrzewę i Teodora Szackiego.
Powieściowa prokurator Zuzanna Bylińska z "Cichej przystani" Marty Mizuro nie wzbudza zbytniej przychylności czytelnika jako oschła, momentami obcesowa osoba, która dobre zdanie miała właściwie tylko o... swoim szefie. Z kolei „Stary” nie stroni od sali rozpraw czy ślęczenia nad aktami, pozytywnie motywuje podwładnych i dba, aby nie wypalali się zawodowo. „Pod togą skrywa najuczciwszą bidę”. Szkoda, że tej postaci autorka poświęciła tak mało czasu. Tadeusz Rumel to doskonałe źródło inspiracji dla prokuratorów szefujących.
Jego przeciwieństwem jest Andrzej Kostrzewa. Z wygenerowaną przez „Układ zamknięty” wizją skorumpowanego Andrzeja K. trudno polemizować. Nie sposób dyskutować z emocjami pierwowzorów bohaterów filmu i niektórych sponsorów, uwikłanych w sprawy sądowe czy choćby negatywne doniesienia medialne. Uczucia bowiem nie ulegają transformacji nawet w obliczu faktów, zwłaszcza gdy urażony odcisk boleśnie doskwiera.
Jakże łatwo publicznie obrzucić prokuratorów błotem, a milczeć, gdy słuszność ich ocen potwierdza upływ czasu. W takich momentach zaczynam wątpić w uniwersalną wymowę sentencji Locutio est argentum, silentium est aureum. Następny bohater to bezkompromisowy tropiciel prawdy, prokurator Teodor Szacki, powołany do życia w powieściach Zygmunta Miłoszewskiego. Jednak nawet Szacki nie grzeszy nadmiarem empatii.
Próżno w tych utworach znaleźć kogoś budzącego szczerą sympatię, kogoś na miarę prokuratora Jasona McCabe'a. Nawet w przededniu nadchodzącej nowelizacji prawa karnego opartej na wzorach amerykańskich.
Z kolei w mediach bryluje wyolbrzymiony przekaz pomyłek oskarżycieli, tak jakby nigdy nie odnosili żadnych sukcesów. Bywa, że skala zaangażowania mass mediów w tropienie ich błędów, przypomina łowy na grubego zwierza. W tych warunkach można odnieść wrażenie, że przestępcy spontanicznie dokonują samooskarżeń, sami zbierają dowody własnej winy, ochoczo ponoszą karę a nawet z entuzjazmem poddają się izolacji. Trudno walczyć z wiatrakami nawet, jeśli realia są odmienne od utartych stereotypów. Pomimo to, a może właśnie dlatego, warto podejmować batalię o lepsze poznanie.
Furtkę do niego uchyliła Fundacja Prokuratorów i Pracowników Prokuratury im. I. Babińskiej. Kiedy 30 stycznia 2015r w Krakowie po premierze filmu „Ziarno Prawdy” organizacja zaaranżowała spotkanie grona twórców i środowiska prokuratorskiego, oba gremia wykazywały oznaki lekkiego podekscytowania. Prokuratorzy na widowni konfrontowali rzeczywistość swojej pracy z jej filmowym ujęciem. Podczas projekcji filmu, konsternację u artystów wywołały salwy śmiechu profesjonalistów w momentach, w których inni widzowie milczeli. Twórców zaintrygowało gdzie tkwi przyczyna.
Na potrzeby chwili powstało kilka wersji zdarzenia. Jedna zakładała usterki scenariusza. Kolejna, odmienne poczucie humoru oskarżycieli. Hipoteza tyleż atrakcyjna dla ewentualnych oponentów, co nieprawdziwa. Krótkie, lecz wnikliwe dochodzenie wykazało jednak, że powodem nie jest ani scenariusz ani specyficzne poczucie humoru, ale inna wrażliwość na sceny przedstawiające fikcyjne warunki pracy oskarżycieli.
Prokuratorzy zawodowo muszą być wyczuleni na krzywdę. Od tego tylko krok dzieli ich od działalności dobroczynnej.
Kiedy pod koniec lat 90-tych oskarżyciele publiczni z całego kraju spontanicznie przekazywali darowizny na leczenie ciężko chorej koleżanki Ireny Babińskiej, z pewnością nie przypuszczali, że biorą udział w wyjątkowym przedsięwzięciu, które zaowocuje powstaniem organizacji charytatywnej.
Chociaż nie udało się wówczas uratować życia, to solidarnie zgromadzone fundusze stały się bazą, na której wyrosła Fundacja Prokuratorów i Pracowników Prokuratury im. I. Babińskiej.
Pomimo że prokuratorzy mają immunitet to przecież ani on ani nawet gruba skóra nie chronią przed chorobami onkologicznymi, kardiologicznymi, inwalidztwem i wieloma innymi przypadłościami. Bez wątpienia fundacja, to ta najlepsza część, wciąż mało poznanej przez opinię publiczną rzeczywistości zawodowej oskarżycieli oraz pracujących w ich cieniu pracowników Prokuratury. Bo bez względu na to jak grubą skórę ma nosorożec, to każdy ma serce, przynajmniej do czasu pojawienia się medialnego dementi.
Jeśli chcesz zobaczyć cały artykuł zaloguj się lub zarejestruj
Komentarze
1
Dodaj komentarz
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować. Kliknij tutaj, jeśli chcesz przejść do formularza logowania lub zarejestruj się.
08.02.2016
germanfosd
bookmarked!!, I like your site!
Here is my website :: antalya escort