30.11.2014 - Agnieszka Swaczyna

Czy trzeba się bać mediacji?

Zamiast walczyć z wiatrakami, nauczmy się z mediacji mądrze korzystać i doradzać naszym klientom rozwiązania dla nich najkorzystniejsze, od razu zaznaczę, że mediacja nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Jeżeli nasz klient dogada się z przeciwnikiem, to nie będzie nasza porażka. Chwała może też spłynąć na nas za to, że potrafiliśmy mądrze doradzić - pisze adw. Agnieszka Swaczyna.

 

  • 1

  • Ocena:

    5

    (1)

Jestem przede wszystkim adwokatem, ale także mediatorem rodzinnym i cywilnym. W dużym uproszczeniu, prawnicy dzielą się na entuzjastów mediacji i zagorzałych wrogów tej formy rozwiązywania sporów. Zostałam mediatorem właśnie dlatego, że zaliczam się do tej pierwszej grupy.

Od razu zaznaczę, że szanuję prawo każdego do własnego zdania, jednak pod jednym warunkiem – że wynika ze świadomej oceny. Moje słowa kieruję do tych, którzy nie do końca wiedzą, czym jest mediacja i co się dzieje podczas spotkań z mediatorem. Z racji tego, że zajmuję się mediacjami rodzinnymi i cywilnymi, siłą rzeczy o takich mediacjach będę pisać.

Pierwsze spotkanie u mediatora różni się od – ewentualnych – następnych spotkań. Zanim dojdzie do spotkania stron sporu, mediator spotyka się najpierw z osobą wszczynającą mediację (lub postępowanie sądowe), potem ze stroną przeciwną. Podczas takich spotkań „sam na sam” mediator ma szansę dowiedzieć się do czego dąży każda ze stron, na co jest w stanie się zgodzić, co leży u podstaw sporu itp. Przystępując następnie do wspólnego spotkania, mediator – dysponując informacjami od uczestników mediacji – stara się doprowadzić do zbliżenia stanowisk stron, a w konsekwencji – do zawarcia ugody. Gwarancje procesowe oraz zasady mediacji stwarzają stronom płaszczyznę do szczerej i bezpiecznej rozmowy. Oczywiście, nie każda mediacja kończy się ugodą, ale – moim zdaniem – warto spróbować. Najwyżej strony rozpoczną postępowanie przed sądem lub wrócą do zawisłej przed sądem sprawy.

Dlaczego niektórzy prawnicy obawiają się mediacji? Najczęściej spotykam się z zarzutem, że mediacja odbiera chleb prawnikom. Być może jest to teza częściowo usprawiedliwiona. Chyba nikt nie przeprowadził badań, jak mediacja wpływa na zmniejszenie napływu klientów do kancelarii. Zawsze jednak istniała grupa osób, która do prawnika i tak nigdy by się nie wybrała (to całkiem inny temat). Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że mediatorzy zwykle nie są prawnikami (a tak właśnie jest), to nie musi to być teza prawdziwa. Z moich doświadczeń wynika, że osoby, które mają pełnomocnika, nie rezygnują z jego pomocy. Przydajemy się w momencie oceny projektu ugody pod względem prawnym, przydajemy się przy końcowym redagowaniu treści ugody i przydajemy się w sądzie (czuwamy nad prawidłowym działaniem sądu, a czasem walczymy jak lwy, np. o integralność ugody, gdy sędzia chce podzielić ugodę na kilka spraw). Czasami bierzemy udział w samej mediacji, choć, przyznam, nie uważam, żebyśmy byli najbardziej pożądanymi uczestnikami spotkań mediacyjnych. Nasi klienci oczekują, że to my będziemy za nich zabierać głos podczas mediacji, tymczasem powinniśmy jedynie doradzać w kwestiach prawnych.

Istnienie mediacji jest faktem i musimy się liczyć z tym, że nasi klienci będą chcieli przystąpić do mediacji. Zamiast walczyć z wiatrakami, nauczmy się z mediacji mądrze korzystać i doradzać naszym klientom rozwiązania dla nich najkorzystniejsze (od razu zaznaczę, że mediacja nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem). Jeżeli nasz klient dogada się z przeciwnikiem, to nie będzie nasza porażka. Chwała może też spłynąć na nas za to, że potrafiliśmy mądrze doradzić.

 

 

 

 

  rys. Arek Krupa

Komentarze

  • 1

  • Ocena:

    5

    (1)

  • 28.10.2015

    danieletru

    I'm truly enjoying the design and layout of your blog.

    It's a very easy on the eyes which makes it much more pleasant for me to come here and visit
    more often. Did you hire out a designer to create your
    theme? Great work!

    Feel free to surf to my weblog antalya escort

Dodaj komentarz