W tym roku mija trzydzieści lat od czasu gdy zostałam wpisana na listę adwokatów. Trzy lata wcześniej, rozpoczynałam aplikację adwokacką pod okiem Patrona mecenasa Mieczysława Sikorskiego, ówczesnego wieloletniego Kierownika Zespołu Adwokackiego w Piotrkowie Trybunalskim.
Mecenas Maria Budzanowska zażartowała wówczas pytając mnie czy wiem czego na samym początku będę się uczyła.
Jeśli chcesz zobaczyć cały artykuł zaloguj się lub zarejestruj
Komentarze
2
Dodaj komentarz
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować. Kliknij tutaj, jeśli chcesz przejść do formularza logowania lub zarejestruj się.
31.03.2012
Joanna Lazer
Stąd właśnie propozycja wprowadzenia patronatu fakultatywnego, który byłby z wyboru, a nie z obowiązku. Osobiście popieram taki model, a patrzę z punktu widzenia aplikanta i przyszłego patrona. Pańskie spostrzerzenia pozwalają mieć nadzieję, że fakultatywny patronat nie skutkowałby faktyczną jego likwidacją, skoro teraz też są tacy, którzy "dają skrzydła" i dla Nich z pewnością nie ma znaczenia czy to oblig czy nie.
30.03.2012
NOVUS
Artykuł powyższy przeczytałem z wielką uwagą. Problem, o którym pisze Autorka, rzeczywiście występuje. Jednakże, poczynione przeze mnie w tym zakresie obserwacje wskazują, że obecna sytuacja w żaden sposób nie prowadzi do wniosku, iż instytucja Patrona spauperyzowała się lub straciła na realnym znaczeniu. Pozwalam sobie pozostawać w subiektywnym przekonaniu, iż zjawisko takie nie nastąpiło - i mieć nadzieję, iż mój osąd rzeczywistości w tym zakresie odpowiada prawdzie.
Większość Koleżanek i Kolegów Adwokatów, jakich znam, wypełnia obowiązki wynikające ze sprawowanego patronatu w sposób najlepszy z możliwych. Nawet w przypadku aplikantów, którzy nie są zatrudnieni w prowadzonych przez Nich kancelariach, a nawet którzy z różnych przyczyn stale nie wykonują czynności na rzecz swoich Patronów.
Z perspektywy codziennej obserwacji można stwierdzić, iż źródłem swoistego rozluźnienia węzła Patron - Aplikant, a tym samym zmniejszenia (pozornie) wagi patronatu, nie jest nadmierna ilość Aplikantów, lecz przeciążenie ich Patronów własnymi obowiązkami i pracą. Jest miejsce i jest praca dla nawet tak znacznej liczby aplikantów jak obecnie - a w przyszłości przecież Adwokatów. Czy można mówić o ich nadpodaży? Wątpię, bo przecież w ostateczności to Mandanci - nie jakiś mityczny rynek - zweryfikują, czy ktoś sprawdza się w "najpiękniejszym na świecie zawodzie", jak mawiał Wolter, czy też nie. To Mandanci zadecydują o tym, jak ilość Adwokatów i którzy z nich będą im potrzebni. Tak uważam - i przekonania tego nie zamierzam, z całym szacunkiem la odmiennych poglądów w tym przedmiocie, zmieniać.
Nie zapominajmy zarazem, iż również i role spełniane przez aplikantów uległy pewnej zmianie w stosunku - nawet do lat 90 - tych, a cóż dopiero wcześniejszych. Aplikacja w dniu dzisiejszym przestała być głównie szkołą - zwiększyło się w niej znaczenie i ciężar gatunkowy realnej, prawniczej pracy świadczonej na rzecz Patronów lub innych Adwokatów, z którymi aplikanci pracują lub współpracują. W dzisiejszych czasach, większość Adwokatów potrzebuje chyba bardziej zastępcy, niż ucznia. Cóż, takie czasy. Zmienił się świat. Zmienia się w pewien sposób Adwokatura, a tym samym i Adwokaci, i aplikanci.
Ale czy te i inne zjawiska mogą prowadzić do wniosku, iż obowiązkowy patronat stał się czymś zbytecznym? Sądzę, iż teza taka byłaby nieuprawniona. Z własnego oświadczenia wiem, jak cenne dla aplikanta potrafi być nawet kilka słów, chwila rozmowy, krótka notatka na kartce wpiętej w aktach. Ale i świadomość, że aplikant może wyciągnąć wszechobecny dziś telefon komórkowy i zadzwonić - zwłaszcza w krytycznej i naglącej sytuacji - do kogoś, kto nie odmówi mu pomocy i porady. Kto przyjmuje na siebie odpowiedzialność za to, co aplikant zrobi i powie. I to nie tylko w tym negatywnym aspekcie. Do swojego Patrona. Czasami szczerego aż do bólu, ale w końcu - kto chciałby być okłamywany, kiedy popełni błąd lub znajdzie się na jego granicy? Przecież wyłącznie na błędach można się nauczyć ich unikania.
A zarazem - czy dobry aplikant, który w sposób godny i właściwy wypełnia swoje obowiązki, który każdym dniem swojej pracy udowadnia, iż zasługuje na przywilej i ciężar przynależności do Palestry, nie stanowi najlepszego świadectwa tego, jakim Adwokatem i jakim Człowiekiem jest jego Patron?
Odpowiadając na pytania, które zadaje Pani Mecenas - pytania bardzo ważne i jakże aktualne. Czy w dzisiejszych realiach istniejących w Adwokaturze, taki patronat, jak opisuje Pani Mecenas, jest w ogóle możliwy?
Nie, powiedzmy sobie szczerze, pomijając wyjątki - nie, bo zmieniły się czasy - wiec zmienia się również instytucja.
Czy Adwokatura jest w stanie zagwarantować - poprzez istniejącą instytucję patronatu, takie przygotowanie przyszłych pokoleń adwokackich, aby mogły, jak to pięknie opisuje Pani Mecenas, z rozwiniętymi skrzydłami i poczuciem bezpieczeństwa poruszać się w tak bardzo specyficznym i trudnym zawodzie?
Tak, uważam, iż Adwokatura jest do tego zdolna.
A raczej, biorąc pod uwagę stojące przed nią zadania - jest do tego wprost zobligowana.
Czy wreszcie potrzebna jest dyskusja nad reformą patronatu w obecnym kształcie? Tak, jak najbardziej tak.
Bo musi on opowiadać potrzebom i wyzwaniom obecnych czasów, ale i nadal hołdować wartościom, które zachowują aktualność ponadczasową. Wartościom, „Prawo, Honor i Ojczyzna”, tak bliskim wszystkim członkom Polskiej Adwokatury.
Wartościom, które pomimo zmiany czasów i ludzi - pozostają niezmiennie takie same.