01.06.2011 - Jacek Dubois

Oskarżony, którego nie było

Idąc do kancelarii tajnej w sądzie, czułem się jak pielgrzym podążający do Mekki. Miałem dotrzeć do dokumentów, które wreszcie pozwoliłyby mi poznać istotę prowadzonej przeze mnie sprawy.

  • 0

  • Ocena:

    0

    (0)

Kiedy już sforsowałem pancerne drzwi, na powitanie wyszedł tajemniczy pan, który pouczył mnie, że wszystko, z czym się zapoznam, jest tajne, i że pod żadnym pozorem o tym, czego się tu dowiedziałem, nie mogę nikomu szepnąć ani słowa. Jeśli zaś bym sprzeniewierzył się tej zasadzie, czeka mnie odpowiedzialność karna. Na dowód, że zrozumiałem konsekwencje ewentualnej niesubordynacji, musiałem podpisać stosowne oświadczenia.

Komentarze

  • 0

  • Ocena:

    0

    (0)

Brak wpisów. Bądź pierwszym, który skomentuje!

Dodaj komentarz