28.03.2012 - Ilona Nowakowska-Góra

Kto mi da skrzydła… , czyli jak znaleźć dobrego Patrona

Trwają przygotowania do uchwalenia nowej ustawy Prawo o adwokaturze. Powinniśmy rozważyć, czy przy takiej ilości aplikantów, patronat nie powinien być instytucją fakultatywną. Pozwoliłoby to na rozwiązanie nabrzmiałego do granic możliwości problemu i ułatwiło wielu aplikantom znalezienie tego ,,prawdziwego” Patrona, a także pozwoliło i przywróciło w wielu przypadkach możliwość i wiarę na kultywowanie dobrze pojętej tradycji, połączonej z właściwą nauką zawodu.

  • 2

  • Ocena:

    4.846155

    (13)

W tym roku mija trzydzieści lat od czasu gdy zostałam wpisana na listę adwokatów. Trzy lata wcześniej, rozpoczynałam aplikację adwokacką pod okiem Patrona mecenasa Mieczysława Sikorskiego, ówczesnego wieloletniego Kierownika Zespołu Adwokackiego w Piotrkowie Trybunalskim.                                
Mecenas Maria Budzanowska zażartowała wówczas pytając mnie czy wiem czego na samym początku będę się uczyła.

Komentarze

  • 2

  • Ocena:

    4.846155

    (13)

  • 31.03.2012

    Joanna Lazer

    Stąd właśnie propozycja wprowadzenia patronatu fakultatywnego, który byłby z wyboru, a nie z obowiązku. Osobiście popieram taki model, a patrzę z punktu widzenia aplikanta i przyszłego patrona. Pańskie spostrzerzenia pozwalają mieć nadzieję, że fakultatywny patronat nie skutkowałby faktyczną jego likwidacją, skoro teraz też są tacy, którzy "dają skrzydła" i dla Nich z pewnością nie ma znaczenia czy to oblig czy nie.

  • 30.03.2012

    NOVUS

    Artykuł powyższy przeczytałem z wielką uwagą. Problem, o którym pisze Autorka, rzeczywiście występuje. Jednakże, poczynione przeze mnie w tym zakresie obserwacje wskazują, że obecna sytuacja w żaden sposób nie prowadzi do wniosku, iż instytucja Patrona spauperyzowała się lub straciła na realnym znaczeniu. Pozwalam sobie pozostawać w subiektywnym przekonaniu, iż zjawisko takie nie nastąpiło - i mieć nadzieję, iż mój osąd rzeczywistości w tym zakresie odpowiada prawdzie.
    Większość Koleżanek i Kolegów Adwokatów, jakich znam, wypełnia obowiązki wynikające ze sprawowanego patronatu w sposób najlepszy z możliwych. Nawet w przypadku aplikantów, którzy nie są zatrudnieni w prowadzonych przez Nich kancelariach, a nawet którzy z różnych przyczyn stale nie wykonują czynności na rzecz swoich Patronów.
    Z perspektywy codziennej obserwacji można stwierdzić, iż źródłem swoistego rozluźnienia węzła Patron - Aplikant, a tym samym zmniejszenia (pozornie) wagi patronatu, nie jest nadmierna ilość Aplikantów, lecz przeciążenie ich Patronów własnymi obowiązkami i pracą. Jest miejsce i jest praca dla nawet tak znacznej liczby aplikantów jak obecnie - a w przyszłości przecież Adwokatów. Czy można mówić o ich nadpodaży? Wątpię, bo przecież w ostateczności to Mandanci - nie jakiś mityczny rynek - zweryfikują, czy ktoś sprawdza się w "najpiękniejszym na świecie zawodzie", jak mawiał Wolter, czy też nie. To Mandanci zadecydują o tym, jak ilość Adwokatów i którzy z nich będą im potrzebni. Tak uważam - i przekonania tego nie zamierzam, z całym szacunkiem la odmiennych poglądów w tym przedmiocie, zmieniać.
    Nie zapominajmy zarazem, iż również i role spełniane przez aplikantów uległy pewnej zmianie w stosunku - nawet do lat 90 - tych, a cóż dopiero wcześniejszych. Aplikacja w dniu dzisiejszym przestała być głównie szkołą - zwiększyło się w niej znaczenie i ciężar gatunkowy realnej, prawniczej pracy świadczonej na rzecz Patronów lub innych Adwokatów, z którymi aplikanci pracują lub współpracują. W dzisiejszych czasach, większość Adwokatów potrzebuje chyba bardziej zastępcy, niż ucznia. Cóż, takie czasy. Zmienił się świat. Zmienia się w pewien sposób Adwokatura, a tym samym i Adwokaci, i aplikanci.
    Ale czy te i inne zjawiska mogą prowadzić do wniosku, iż obowiązkowy patronat stał się czymś zbytecznym? Sądzę, iż teza taka byłaby nieuprawniona. Z własnego oświadczenia wiem, jak cenne dla aplikanta potrafi być nawet kilka słów, chwila rozmowy, krótka notatka na kartce wpiętej w aktach. Ale i świadomość, że aplikant może wyciągnąć wszechobecny dziś telefon komórkowy i zadzwonić - zwłaszcza w krytycznej i naglącej sytuacji - do kogoś, kto nie odmówi mu pomocy i porady. Kto przyjmuje na siebie odpowiedzialność za to, co aplikant zrobi i powie. I to nie tylko w tym negatywnym aspekcie. Do swojego Patrona. Czasami szczerego aż do bólu, ale w końcu - kto chciałby być okłamywany, kiedy popełni błąd lub znajdzie się na jego granicy? Przecież wyłącznie na błędach można się nauczyć ich unikania.
    A zarazem - czy dobry aplikant, który w sposób godny i właściwy wypełnia swoje obowiązki, który każdym dniem swojej pracy udowadnia, iż zasługuje na przywilej i ciężar przynależności do Palestry, nie stanowi najlepszego świadectwa tego, jakim Adwokatem i jakim Człowiekiem jest jego Patron?
    Odpowiadając na pytania, które zadaje Pani Mecenas - pytania bardzo ważne i jakże aktualne. Czy w dzisiejszych realiach istniejących w Adwokaturze, taki patronat, jak opisuje Pani Mecenas, jest w ogóle możliwy?
    Nie, powiedzmy sobie szczerze, pomijając wyjątki - nie, bo zmieniły się czasy - wiec zmienia się również instytucja.
    Czy Adwokatura jest w stanie zagwarantować - poprzez istniejącą instytucję patronatu, takie przygotowanie przyszłych pokoleń adwokackich, aby mogły, jak to pięknie opisuje Pani Mecenas, z rozwiniętymi skrzydłami i poczuciem bezpieczeństwa poruszać się w tak bardzo specyficznym i trudnym zawodzie?
    Tak, uważam, iż Adwokatura jest do tego zdolna.
    A raczej, biorąc pod uwagę stojące przed nią zadania - jest do tego wprost zobligowana.
    Czy wreszcie potrzebna jest dyskusja nad reformą patronatu w obecnym kształcie? Tak, jak najbardziej tak.
    Bo musi on opowiadać potrzebom i wyzwaniom obecnych czasów, ale i nadal hołdować wartościom, które zachowują aktualność ponadczasową. Wartościom, „Prawo, Honor i Ojczyzna”, tak bliskim wszystkim członkom Polskiej Adwokatury.
    Wartościom, które pomimo zmiany czasów i ludzi - pozostają niezmiennie takie same.

Dodaj komentarz