17.07.2012 - Józef Pordes

WPiA UJ okiem prawnika po wstępie do prawoznawstwa i doktrynach

Wraz z sesją semestr letni dobiegł końca, a dział rekrutacji wkrótce zacznie obwieszczać wszem wobec kto ze świeżo upieczonych maturzystów dostąpi niewątpliwego zaszczytu studiowania prawa w Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie. Jest to najlepszy moment na kilka słów o tym, jak wygląda pierwszy rok studiów na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Bardzo wiele już na ten temat powiedziano w ciągu ostatniego roku akademickiego, były to jednak głosy w głównej mierze dziennikarzy i publicystów, lub studentów od których ci pierwsi „wyciągnęli” kilka zdań, zamieszczając cytat, który akurat pasował do wymowy artykułu, często opisującego jedynie wyrwany z kontekstu wycinek akademickiej rzeczywistości. Sądzę, że głos studenta, zarówno ceniącego niewątpliwe zalety Alma Mater Jagiellonica, jak i dostrzegającego pewne wady WPiA, może okazać się cenny w dyskusji nad kondycją studiów prawniczych na tym niezwykle poważanym Uniwersytecie. 

 
  • 6

  • Ocena:

    5

    (4)

Czerpiąc z pomysłowości jednego z tygodników, chciałbym zacząć od tego, że nie będę tu pisał o: naszym dziekanacie, prowadzących i poszczególnych przedmiotach, warunkach atmosferycznych, transporcie, akademikach, a także innych rzeczach bądź zjawiskach trudnych do obiektywnej oceny, oraz całkowicie irrelewantnych, na które czasem w dyskusji się powoływano. Wydaje mi się, iż jest tak wiele kwestii mających podstawowe znaczenie dla poziomu i jakości studiowania, które można w łatwy sposób ująć, że skupienie się na nich w zupełności wystarczy do przedstawienia ogólnego obrazu wydziału, z którym zetkną się już w październiku liczni młodzi adepci sztuki prawniczej. 

Pierwszym co napotyka młody człowiek wkraczający na wydział prawa UJ jest niewątpliwie kolejka studentów, ciągnąca się przez parter Pałacu Larischa i wypływająca na ul. Bracką. Ilość ludzi jest chyba najczęściej poruszanym problemem w dyskusjach dotyczących studiowania prawa na UJ. W roku 2011 WPiA UJ przyjął ok. 580 studentów stacjonarnych i ok. 650 niestacjonarnych. Dlaczego? Właściwie trudno odpowiedzieć sobie na to pytanie, nie biorąc pod uwagę względów finansowych. Nie będę tu jednak wnikał w ekonomię wydziału, gdyż po prostu nie posiadam wystarczającej ilości danych, zresztą nie to jest najważniejsze. Gdy ktoś spojrzy na listę ok. 1300 młodych ludzi, którzy wybrali te studia i porówna to z innymi kierunkami to coś wydaje się nie zgadzać. Na kierunki (studiów stacjonarnych): lekarski CM UJ przyjętych zostało 220 studentów (w tym roku liczbę tę zmniejszono); lekarsko-dentystyczny CM UJ – 60 studentów; prawo na Uniwersytecie Warszawskim – 400 miejsc; architektura na Politechnice Krakowskiej – ok. 200 miejsc, nie wspominając już o Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych, biotechnologii, budownictwie na Akademii Górniczo Hutniczej, psychologii (stosowanej lub ogólnej) etc. Na żaden z tych kierunków nie jest przyjmowanych tylu studentów. Ale co z tego wynika? 

Komentarze

  • 6

  • Ocena:

    5

    (4)

  • 01.09.2012

    Slyth

    Oczywiście, że prawnik powinien umieć pisać. Problem polega na tym, że test nijak go tego nie nauczy. Odpowiedź na kazus? Jak najbardziej, chociaż z drugiej strony zwykle chodzi o to, żeby jak najzwięźlej podać rozwiązania zauważonych problemów, bez specjalnej dbałości o gramatykę, stylistykę, czy logiczną poprawność wypowiedzi. Brakuje natomiast zajęć na których można nauczyć się jak przygotować umowę, bądź pozew. Sądzę, że są to umiejętności, z którymi powinno się zapoznać już na studiach, a nie dopiero podczas aplikacji, a z moich rozmów wynika, że możliwość sporządzenia umowy, którą ktoś później sprawdzi i oceni przytrafia się na jednym przedmiocie w toku studiów.
    Egzaminy ustne mogą często wydawać się niesprawiedliwe i takie najprawdopodobniej są. Trudno nie zauważyć jednak, że dzięki nim student nabywa wielu przydatnych umiejętności takich jak: radzenie sobie ze stresem i szybkie myślenie w warunkach stresowych, a także pewności siebie i swobody wypowiedzi.
    Coraz młodsze roczniki, wyedukowane wg. "nowego systemu" kończą studia i "wypływają" na rynek pracy. Opinie prowadzących o aplikantach często mówią same za siebie. To, że nasze uczelnie potrzebują zmian jest jasne jak słońce. Wydaje się, że czas zacząć dyskutować o konkretach i wprowadzić pewne reformy w życie.

  • 25.07.2012

    kalafiorro

    A mnie zadziwia to, co tutaj czytam. O studiowaniu prawa na UJ słyszałam wiele dobrych rzeczy, ale i zdarzyło się słyszeć opinie wielce niepochlebne i to nie od ludzi znających uczelnię z gazet, ale rzeczywiście tam studiujących i kończących tam właśnie studia.

    Po pierwsze ćwiczenia i ogólne warunki kształcenia. Zadziwiające jest dla mnie to, że ćwiczenia mogą w ogóle być nieobowiązkowe. Ukończyłam rok temu studia na jednym ze średnio prestiżowych uniwersytetów, który jednak w rankingach "aplikacyjnych" radzi sobie całkiem nieźle. Ćwiczenia u nas były obowiązkowe, mieliśmy grupy administracyjne takie same przez całe studia i chyba raptem dwa czy trzy egzaminy testowe w toku całych studiów. Prawie wszystkie egzaminy były pisemne, choć zdarzyło się też kilka ustnych. To może staromodne, ale uważam, że prawnik musi umieć i pisać i mówić. Błędy zdarzają się każdemu, ale gdy ktoś był zmuszony stanąć oko w oko z profesorem i odezwać się, orientował się, czy nadaje się do pracy wymagającej ciągłego odzywania się w różnych okolicznościach przyrody.

    Po drugie liczba studentów. Na moim roku było 250 osób, przy czym do końca studiów nasza liczba zmalała do około 200. Nie znaliśmy się wszyscy po imieniu, ale spokojnie kojarzyliśmy się z wykładów i równie spokojnie mówiliśmy sobie wszyscy cześć na korytarzach. Mała liczba studentów, to nie tylko mniejsze kolejki do dziekanatów, ale również szansa na nie bycie anonimowym. Kiedy wszystkich studentów stacjonarnych wszystkich lat jest tylu co wszystkich studentów jednego roku na UJ, to chyba mówi samo za siebie. Taka "garstka" 250 osób zapewnia jednak pewien komfort studiowania.

    Tak czy siak, każdy wybierze coś dla siebie. Jedno wolą anonimowość jaką dają duże wydziały, inni wolą małe, wręcz kameralne grono studentów. Jedno wolą ćwiczenia równie teoretyczne co wykłady prowadzone przez naukowców, inni wolą ćwiczenia bez struktury ale za to z praktykami, którzy udzielają wielu cennych porad, jeśli idzie o stosowanie prawa. UJ jest bardzo zły, ale jednocześnie bardzo dobry - tak samo jak każdy inny wydział prawa ;)

  • 25.07.2012

    MateuszKalinski

    Generalnie, zawsze zadziwia mnie liczba nowo-przyjmowanych Studentów. Wydaje mi się, że na ten temat powiedziano i napisano już tak wiele, iż kwestia ta powinna być bardziej poważnie potraktowana przez stosowne organy (np. Samorząd Studentów, który musi jasno powiedzieć, że polityka "im więcej" nie leży w interesie Studentów).

    Co do innych form - dodam, że szkoły praw obcych mają się coraz lepiej, po 2008 otwarto Szkołę Prawa Ukraińskiego, a również zajęcia typu warsztatowego nie należą do absolutnych wyjątków.
    Oferta przedmiotów w językach obcych napawa nadzieją na przyszłe lata, natomiast co do egzaminów, to nie jestem wielkim zwolennikiem wyłącznie ustnej formuły.

    Wg. mnie dobry jest tutaj system amerykański - uczestnictwo aktywne w zajęciach, przygotowanie przed i ewaluacja na podstawie częściowo ocen z odpowiedzi - wypowiedzi samodzielnej, rozmowy, aktywności, a częściowo (być może w przeważąjącej części) w postaci kazusu do rozwiązania - z materiałami, z kodeksami i limitowanym czasem.

    Odnośnie komentarza ogólnego - no ciężko się nie zgodzić, po prostu prawników jest za dużo, a co roku jeszcze więcej. Co smutne, tam gdzie faktycznie są niedobory (np. stosunkowo małe miasta) mało kto po studiach chce pracować -z tego względu rynek pracy w największych miastach faktycznie jest przesycony, a mimo to ludzie wciąż narzekają na słaby kontakt z prawnikami i nikłą dostępność usług prawniczych.

    Pozdrawiam

  • 25.07.2012

    lukasz.necio

    "Wydaje mi się, że jest to dobre rozwiązanie ponieważ na kontakt z takimi tuzami jak prof. Woś, prof. Stelmach, prof. Oklejak czy prof. Stec należy zasłużyć."

    Z całym szacunkiem dla w/w "tuzów", profesor to nie jest papież ;) A prof. Oklejak niedawno zmarł, więc trudno już mówić o możliwości kontaktu :<

  • 25.07.2012

    notisz

    Najwyższe pozycje w rankingach krajowych WPiA UJ zawdzięcza temu, że na innych uczelniach zasady naboru i warunki studiowania są podobne czyli nie do zaakceptowania. Za kilka lat czeka nas fala niedokształconych, młodych prawników z wysokimi aspiracjami i równie wysokim mniemaniem o swojej wiedzy i możliwościach, która zaleje cały kraj i dzięki rywalizacji cenowej wyprze "starych", doświadczonych kolegów po fachu, którzy kształcili się jeszcze w czasach, gdy wszystkie ćwiczenia były obowiązkowe, wszystkie egzaminy zdawało się ustnie, a na wykłady chodziło się po to, żeby lepiej i gruntowniej się do tych egzaminów przygotować. Tyle tylko, że "starzy" nabyli też na studiach i aplikacji pewnych zasad etyki zawodowej i nie będą w stanie zmierzyć się z młodymi, walcząc tą samą bronią. Czy ich wiedza i doświadczenie obronią ich przed całkowitym "wypadnięciem" z rynku?

  • 25.07.2012

    ektelion

    Jako absolwent (2008) chciałbym dodać, że w kolejnych latach lista uczestniczących w zajęciach jest o wiele mniejsza i prawie nie zdarzają się sytuacje z pierwszego roku gdy faktycznie brakowało miejsc na wykładach czy ćwiczeniach (no może oprócz losowania lub innych atrakcji przy ćwiczeniach z prawa cywilnego).

    W mojej ocenie istotniejsze od zmniejszenia liczby studentów jest organizacja innych od wykładów i ćwiczeń form nauki zawodu jak poradnie prawne, moot courty, szkoły prawa obcego i inne.

    Zdecydowanie przeciwny jestem natomiast wprowadzaniu masowych egzaminów ustnych. Obecnie pracuję w Warszawie wśród absolwentów UW, gdzie egzaminy ustne to reguła. W praktyce często zdarza się, że pomyślne zdanie określonego egzaminu zależy tylko od wyboru egzaminatora. Nie o to chyba chodzi. Tymczasem w toku moich studiów odniosłem wrażenie, że polityką wydziału jest by egzamin ustny był wyróżnieniem i nagrodą za dobre wyniki. Wydaje mi się, że jest to dobre rozwiązanie ponieważ na kontakt z takimi tuzami jak prof. Woś, prof. Stelmach, prof. Oklejak czy prof. Stec należy zasłużyć. Nie wyobrażam sobie też by możliwe było zastąpienie niektórych form egzaminu takich jak w szczególności kazusy z prawa karnego i cywilnego inną formą egzaminu. Ustny w tym wypadku to nie to samo co pisemna forma wypowiedzi - szczególnie gdy pod uwagę weźmie się fakt iż praca prawnika w 90% składa się z pisania.

Dodaj komentarz