Na moje nieszczęście bywam przywódcą ruchu oporu. Ruch jest lokalny, a opór wobec decyzji władz pewnego miasta na południu Polski. Piszę na nieszczęście, bo tylko ci, co byli w podobnej sytuacji, wiedzą, że w takim wypadku 99 proc. rzeczy trzeba zrobić samemu. A więc robię i słyszę te same pytania: „Pani Ewo, a do nom to coś? A nie bydzie to wszystko nadaremno?” i komentarze: „No, ja, mogymy wiela robić, a łoni (czyli urząd miasta) i tak zrobiom to, co bydom chcieli”.
Jeśli chcesz zobaczyć cały artykuł zaloguj się lub zarejestruj
Komentarze
0
Ocena:
(0)
Brak wpisów. Bądź pierwszym, który skomentuje!
Dodaj komentarz
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować. Kliknij tutaj, jeśli chcesz przejść do formularza logowania lub zarejestruj się.